4 godziny fantastycznego kina. Rola Kociniaka oscarowa
Typowy pechowiec co strzałem we Frankfurcie nad Odrą rozpoczął II wojnę światową, a następnie non stop na szczęściu i zwiedzeniu sporej części świata ląduje znowu na drzewie w Opactwie koło Lublina. Jego ogólnie podsumowanie to końcówka filmu i przypadkowo rozminowany most i koniec II wojny światowej
Ten chłop co przeżył to jego
Zdecydowanie popieram. Wątpie, aby kiedykolwiek powstała w Polsce równie zabawna komedia przygodowa. Szkoda, że od przeszło dekady w Polsce nie kręci się zabawnych komedii. W mojej opinii polskie komedie skończyły się na "Chłopaki nie płączą" i "Sezon na leszcza'
Sezon na leszcza ten film jest do bani widziałam pół godziny i mi się nie podobał. A chłopaki nie płaczą są super i ten słynne teksty Łazuki. A dla Kociniaka oglądam ten film i wszystkie filmy z Kociniakiem oglądam, mogłabym z nim koniec kraść.
Po pierwsze primo "Sezon na leszcza" to nie jest komedia "gamoniu" (za przeproszeniem), a po drugie to świetny film, chodź teraz już go tak nie cenię jak to miało miejsce dawniej kiedy byłem jeszcze młody i widziałem pierwszy raz.
Prawie 4 godziny, a człowiek się ani sekundy nie nudzi! No i niezapomniany Marian Kociniak jako Franek Dolasa, który jak na prawdziwego Polaka przystało kombinować potrafi :D
no zgadzam się z tobą, ale Pan Marian Kociniak ma ciężkie chwilę bo mu nie dawno jego ukochana małżonka Grażyna zmarła http://www.pomponik.pl/plotki/news-marian-kociniak-w-zalobie-zmarla-jego-ukochan a-zona,nId,2147219#commentsZoneList
Dokładnie, 4 godziny i wciąż akcja, akcja, akcja :)
Teraz niestety mamy "komedie" gdzie często cała "akcja" mieści się w zwiastunie, a reszta to na siłę dorobiony wypełniacz.
Tu się potwierdza stara prawda, dobry film to przede wszystkim scenariusz i aktorstwo. W "Jak rozpętałem II wojnę światową" scenariusz jest doskonały, zaś aktorstwo od roli Dolasa po najmniejszy epizod po prostu znakomite. No i wszystkie dialogi, nie dość że świetnie napisane to jeszcze w oryginalnych językach, tego się teraz praktycznie nie spotyka.
Ciężko porównywać kręcenie filmów za komuny (państwowa kasa, ale też różnego rodzaju gremia dopuszczające do produkcji, no i cenzura) z kręceniem obecnie.
Tak czy owak najważniejszy jest scenariusz, a współczesne kino cierpi na brak dobrych scenariuszy. Stąd te wszystkie sequele, prequele itp. popłuczyny, oraz filmidła tak wtórne że aż mdli przy oglądaniu.
A Franek Dolas i jego przygody długo jeszcze w swej kategorii będą niedoścignionym wzorcem.
Ja nie mogę się oderwać od ekranu. Początek sam w sobie jest genialny, a sceny konspiracji obozowej to sztuka dla sztuki. Próba pozyskania cywilnych ciuchów i podkop - genialne. Potem mamy Strasberg i wielką bekę z Austriaków. Polski byk tratuje niemieckich grabieżców... Długo by wymieniać. Ciężko pokazać drugą komedię, która daje tyle frajdy!
Masz całkowitą rację. To arcymistrzowski poziom komedii. Tak jak Sami swoi nie mają sobie równych jeśli chodzi o dialogi tak tu jest film kompletny z rewelacyjną akcją. Niewiele takich filmów powstało, nie tyle w Polsce co na świecie
Przestań. Najlepszy jest Smoleńsk. Szczególnie postać grana przez Lecha Łotockiego. jak mu tam było? Yoda?
Absolutnie nie jest "najlepszym polskim filmem", ale jest na pewno jednym najlepszych - jeśli zgodnie z nowoczesnym trendem nie uznawać jednych gatunków filmowych za uprzywilejowane, innych za gorsze. Na ogół do najlepszych filmów zalicza się nie te czysto rozrywkowe. Ja sam dałem mu aż 10 gwiazdek, choć czasem mam wątpliwości, czy nie zasługuje aby na 9, bo pewne sceny są dość przewidywalne i znamy filmy komediowe jakby lepiej błyszczące przy tym, np. komediodramat "Zezowate szczęście". Jednak akurat "Jak rozpętałem..." chyba należy do nieco innego podgatunku, do filmu przygodowo-komediowego, a tu nie zawsze można sobie pozwolić na kumulację geniuszu pojedynczego aktora (jak to było w przypadku Kobieli) i misterność dialogów, bo ciężar przekazu i warsztatu przenosi się częściowo na sprawność inscenizacyjną, itd. Inne "najlepsze polskie filmy" to np. "Barwy ochronne", "Ziemia Obiecana", "Kanał", "Austeria", "Sanatorium pod Klepsydrą", "Potop", "Pamiętnik znaleziony w Saragossie", "Vabanki", "Sami swoi"...
Jak dla mnie ten film to zdecydowanie top 5 polskich filmów jak dla mnie podobny poziom trzyma seks misja czy potop